Musashi Miyamoto urodził się w 1584, w samym środku okresu, zwanego w historii Japonii „Wiekiem Wojny”. Koleś nie wyglał nawet, jak typowi skośnoocy, gdyż przerastał ich o półtorej głowy – miał metr osiemdziesiąt wzrostu. Musashi walczył dwoma mieczami – długim, zwanym katana, którym posługuje się każdy samuraj i krótszym wakizashi, zostawianym na wypadek, kiedy przeciwnik wytrąci pierwszą broń z ręki. Kiedy jego ojciec zginął w niehonorowy sposób, Musashi postanowił go pomścić. Wedle legendy odbył 60 pojedynków, aż dopadł mordercę swego ojca na piaszczystej plaży Ganryujima – małej wysepki niedaleko Kiushu. Pojedynek trwał wiele godzin i nie przerwali go nawet wtedy, kiedy z morza nadciągnął tajfun i zaczął wywiewać z plaży tony piasku. Musashi zwyciężył, bo jego lewy miecz – washikuzi – okazał się o ułamek sekundy szybszy…
Rok 1998 zapadł mi w pamięć, jako wyjątkowa data w historii elektronicznej rozrywki. Właśnie wtedy developerzy uraczyli nas Metal Gear Solid, nową Zeldą doskonałym Xenogears i niezapomnianym Tenchu. W cieniu tych wielkich pozycji pojawiło się całkiem udane połączenie platformówki i RPG, rezolutne Brave Fencer Musashi! Twórcy raczą nas tym razem troszkę naciąganą, ale całkiem przyjemną w odbiorze historyjką. Musashi to legendarny bohater, który zostaje przyzwany z innego świata, żeby ocalić ludzi od zakusów złowieszczego imperium. Zamiast spodziewanego „superhiroł” ludziom ukazuje się młody, niebieskowłosy chłopak o zadziornym charakterku. Samuraj jednak szybko udowadnia swoją wartość, wyruszając by uratować porwaną księżniczkę(zaskakująca innowacja:) i zdobyć pięć magicznych pergaminów, w króre zaklęte są moce żywiołów. Zabawa nie kończy się oczywiście na wypełnianiu nadrzędnej misji, gdyż BFM pozwala nam oddać się niczym nie skrępowanej pasji kolekcjonowania figurek i dodatkowemu zadaniu, czyli uwolnieniu zaklętych w kryształy, 35 uprowadzonych mieszkańców miasta.
Musashi Miyamoto (宮本武蔵), wybitny samuraj japoński, twórca szkoły walki dwoma mieczami , autor Księgi Pięciu Kręgów.
Nasz bohater, podobnie jak legendarny Musashi, dzierży w dłoniach dwa miecze. Fusion to mniejsza broń, która zadaje szybkie ciosy i po naładowaniu umożliwia „wysysanie” specjalnych zdolności z napotkanych przeciwników. Często asymilacja danej umiejętności jest niezbędna, by posunąć się dalej w grze. Lumina z kolei to cięższa i potężniejsza broń, która korzysta z mocy uzyskanej dzięki odnalezionym scrollom. Podczas gry zbieramy także elementy legendarnej zbroi, przy pomocy której Musashi według legendy pokonał pewnego złego pana, znanego jako Wizard of Darkness. Twórcy najwyraźniej chcieli stworzyć gre zabawną i humorystyczną, co wyszło im znakomicie. Ucieczka przed toczącą się przez las głową posągu, czy „zaloty” ze strony kochającego inaczej skryby, to tylko niektóre sytuacje, wywołujące wybuch niekontrolowanego śmiechu. Jeśli ktoś się dobrze czuje w klimacie komedii anime, z pewnością odnajdzie się w BFM znakomicie.
Gra wygląda całkiem znośnie, chociaż pod kilkoma względami daje ciała. Przedstawione z izometrycznego rzutu otoczenie prezentuje się zadowalająco, szczególnie ze względu na ciekawy design i przyjemną dla oka kolorystykę. Dużo gorzej wypadają kanciaste postacie w konwencji „super deformed”, którym wyraźnie oszczędzono zbytniej ilości polygonów. Tłumaczy to jednak przewijające się na liście płac nazwisko Nomura, artysty odpowiedzialnego min. za design postaci z FF VII. Zdecydowanie lepiej wyglądają ogromni i masywni bossowie, jak ciskający ołowianą kulą „parowy rycerz”. Nieźle prezentują się proste efekty świetlne, które łączą się z obecnym w grze podziałem na dzień i noc. Niestety engine gry nie zawsze jest w stanie pociągnąć to wszystko i pojawiają się wkurzające spowolnienia, szczególnie podczas walk z bossami. Cała akcja kręci się wokół miasta, które przedstawione jest w pełnym 3D, jednak po pewnym czasie walka z przyjmującą najdziwniejsze pozycje kamerą zaczyna być nużąca.
Muszę przyznać, że SQUARE potrafi zadbać o odpowiednie udźwiękowienie dla swoich produkcji. Tym razem również stanęło na wysokości zadania, a BFM prezentuje wyważoną i zróżnicowaną ścieżkę dźwiękową, która jest w doskonałej harmonii z rozrywającymi się wydarzeniami i nie jest nużąca. Spotkałem się z wieloma krytycznymi uwagami, na temat obecnych w grze mówionych dialogów. Faktycznie nie są one najwyższych lotów, ale moim zdaniem idealnie pasują do kiczowatej konwencji gry: cukierkowaty głosik księżniczki, staroangielszczyzna Geezera, bezczelne uwagi Musashiego, czy słodziutki głos skryby Shanky’ego(znanego ze swoich skłonności do płci brzydkiej) potrafią naprawdę rozbawić.
Intro do Brave Fencer Musashi.
Brave Fencer Musashi dzieli się na sześć rozdziałów. W pierwszym nasz bohater ma okazje zapoznać się ze specyfiką sterowania, a później zostaje już rzucony na głęboką wodę. W trakcie gry bohater rozwija swoje statystyki, jak przystało na RPG. Fajnym rozwiązaniem jest wspomniany już podział na dzień i noc, który pełni w grze zasadniczą rolę. Do niektórych miejsc będziemy w stanie dostać się tylko o określonej porze, lub dniu tygodnia. Musashiego trzeba czasem położyć spać, bo zupełnie opadnie z sił. Ciekawym patentem jest też kupowana żywność, która nietknięta psuje się po kilku dniach – wpływa to na realizm gry i podnosi zdecydowanie miodność rozgrywki.
Brave Fencer Musashi to obowiązkowa pozycja dla każdego miłośnika klimatów rodem z Kraju Kwitnących Wiśni. Gra łączy ze sobą cechy RPG, platformówki i zawiera pokaźny zbiór elementów, które nie pozwalają na nudę, jak rzeczona zabawa w kolekcjonowanie figurek. Humorystyczna konwencja „z przymrużeniem oka” powoduje, że na twarzy gracza przez kilkanaście godzin spędzonych z grą gości promienny uśmiech. Czy to wystarczająca rekomendacja? Na koniec tylko dodam, że swego czasu wiele osób kupiło Musashiego, gdyż w pudełku z grą znajdowało się grywalne demo Final Fantasy VII. Szybko jednak bonusowa płytka wędrowała na półkę, a w pokoju słychać było zadziorny głos małego samuraja. Ciekawe..
Brave Fencer Musashi
Japońska gra RPG z przymrużeniem oka.
producent: Square Co., Ltd.
wydawca: Square Electronic Arts
rok produkcji: 1998
gatunek: RPG
tryb: Single player
Platforma: PSOne
Media 1 CD
Zaiste ciekawe! Przyznam się, iż nie grałem w tą grę z kilku powodów jak słaba dostępność i mało informacji na jej temat. Jak widać muszę to szybko nadrobić co by nie pozostać w tyle. Schodząc z tematu to ostatnio naprawdę sporo piszesz i uzupełniasz bloga w końcu, oby tak dalej i pozdrawiam.
PolubieniePolubienie
Ostatnio znudziłem się strasznie nowościami i postanowiłem trochę odświeżyć stare klimaty – w erze gonienia za nowinkami pomyślałem, że pójdę w przeciwną stronę i cofnę siebie oraz osoby odwiedzające ten blog parę lat w przeszłość. Planuje jeszcze jedną recenzję, po czym wezmę się za uzupełnianie innych działów bloga. Niestety nie zawsze będe miał czas i warunki, by równie często robić aktualizację, ale na pewno coś się będzie działo, bo pisanie tutaj sprawia mi dużo przyjemności. Dzięki za komentarze i zapraszam ponownie 🙂
PolubieniePolubienie
Jeee:P
Dzięki Tobie mogłam przejść tą grę 🙂
kurcze ale muszę Ci nagrać płyte z tą grą bo gdzieś wsiąkła w moim bajzlu 😦
Pamiętam jak grałam w tą grę bardzo nietrzeźwo i miałam problem z trafieniem w drzwi w labiryncie:P (widziałam 2 Musashi i 3 drzwi) tak sie wkurzyłam że wyłączyłam konsolę i dokończyłam grę rano
ee noo ale to btw
warto wspomnieć że twórca muzy do Musashiego to prowadzący gitarzysta zespołu Black Mages 🙂
czekam na inne recenzje :D:D
PolubieniePolubienie
What’s up, I want to subscribe for this website to take most recent updates, therefore where can i do it please help out.
PolubieniePolubienie