Jak postrzegana jest otyłość w Japonii?

Często ludzie zadają mi pytanie, co było dla mnie największym szokiem kulturowym po przyjeździe do Japonii. Z uśmiechem odpowiadam, że nie zaskoczyły mnie ani obowiązkowo zakładane przy wejściu do toalety kapcie, ani podgrzewane i skomputeryzowane toalety, czy nawet ruszające się jeszcze na talerzu owoce morza. Byłem przygotowany na wiele dziwności i może właśnie dlatego okazałem się być zupełnie bezbronny na inną, z pozoru niewinną kwestię, jaką jest …

tumblr_kxd481u4qa1qalbabo1_400

.. ich podejście do kwestii wagi, w szczególności jeśli chodzi o kobiety. Nie ważne jak bardzo Japonka jest chuda, bo w oczach mężczyzn przeważnie postrzegana jest, jak osoba puszysta. Ba! Japończycy nie czują wstydu by powiedzieć o tym swoim kobietom wprost.

Taki jest choćby mój znajomy Japończyk o imieniu Kei, najlepszy dowód na to, że jest w tym szczypta prawdy (choć sam Kei mocno odbiega od stereotypu Azjaty). Chłopak interesuje się głównie chudymi (jak na moje oko wręcz anorektycznymi) modelkami, a jego ulubionym programem jest cykl „Next Top Model”. Zaliczył już edycję amerykańską, kanadyjską i australijską, śliniąc się do szkieletów z zapadniętymi piersiami i obserwując z wypiekami na twarzy paradę kościotrupów.

Wracając do sedna sprawy – mężczyźni nie wstydzą się rozmawiać ze swoimi dziewczynami na temat ich wagi i otwarcie sugerować, by straciły zbędne kilogramy. Już nawet nie chodzi o faktyczny przymus, ale tendencje do powtarzania tych aluzji.

Gdy bardziej sumiennie zacząłem się uczyć Japońskiego sam stałem się obiektem podobnych docinków. Zapewne słusznie, bo moja dieta pozostaje wysokokaloryczna, a brak ruchu zaczyna dawać w kość. My odbieramy te uwagi bardzo osobiście, bo taka jest nasza mentalność. Kobiet nie pytamy najczęściej o wiek, a docinki na temat wagi zachowujemy raczej na rozmowy w gronie bardzo bliskich znajomych, bo łatwo kogoś urazić.

Bycie otyłym w Japonii może być nawet niezgodne z prawem! Wiele japońskich korporacji podczas obowiązkowych badań wysyła osoby po czterdziestce na przymusowe diety. Nie zastosowanie się do zaleceń lekarza może mieć przykre konsekwencje!

Pozostaje więc spytać: jaka jest zdaniem Japończyków wzorcowa waga? Jedna z moich przyjaciółek stwierdziła, że powinna wynosić około 45 kg. Osobiście nie wiem jak można być tak chudym bez wycięcia sobie kilku zbędnych (lub nie) organów oraz diety polegającej na żywieniu się wyłącznie korzonkami i wchłanianiu promieni słonecznych.

Zaintrygowany zacząłem węszyć w sieci i trafiłem na bloga studiującej w Japonii, sympatycznej dziewczyny o imieniu Julie. Autorka narzeka, że mimo jej zaledwie 53 kilogramów bez przerwy musi znosić docinki na temat swojej wagi. Nie wszyscy jednak tak uważają. Jedna z przyjaciółek komentuje: „Ooo! Chłopcy tak zawsze mówią. Mój chłopak bez przerwy gada, że jestem za gruba i powinnam schudnąć” – stwierdza zaprzyjaźniona z Julie dziewczyna z Osaki. Pytanie tylko, czy faktycznie tak uważa, czy może po prostu starała się być miła 🙂

Mac_Japan

Mc Donalds dotarł i do Japonii. Jest tam już na tyle długo, że zdążył zebrać swoje tłuste żniwo.

Zadziwia mnie ten kult anoreksji i nie chcę nawet wiedzieć, co mieszkańcy Kraju Kwitnącej Wiśni myślą o prawdziwych grubasach. Aż strach sobie wyobrazić jak duże obrzydzenie musi w nich wyzwalać widok przypadkowo spotkanego na ulicy, wychowanego na stołowaniu się McDonaldzie Amerykanina.

Fakt faktem, podczas mojego pobytu w Japonii widziałem na ulicy dosłownie kilka dziewczyn, które mógłbym uznać w swoim mniemaniu za grube. Jednak z nich miała napompowane nogi, dodatkowo podkreślone przez ciasne skarpetki, nadające całości wygląd mocno sznurowanego baleronu wiszącego w jednym z osiedlowych sklepów mięsnych w Polsce.

Największa parada grubasów miała miejsce w tokijskim Disneylandzie, gdzie zwalają się całe puszyste rodziny i można zobaczyć tam rzadki w Japonii widok zwisających wałków tłuszczu i przypomnieć sobie, że nawet w tym wyjątkowym kraju istnieją ludzie z nadwagą.

photo-exhibiton-picture-perfect_cover_655x380-2

Czy tak wygląda Japoński ideał piękna?

W Japonii nie jest zaskakujące, że koleżanka powie długo nie widzianej koleżance: „Ale przytyłaś!” na powitanie. Wiele zachodnich dziewczyn w tym momencie bieleje na twarzy i nerwowo sciska ręce w pełnej gotowości, by sięgnąć do torebki po paralizator i wcisnąć go krytykującej ją raszpli prosto między oczy.

Japonki są jednak do tego w pełni przyzwyczajone, bo podobne stwierdzenia są tam na porządku dziennym. Co najwyżej uśmiechną się miło, takie z nich bezkonfliktowe dziewczyny. Oczywiście następnego dnia, tak dla pewności i spokoju, uraczą się porem i szklanką wody szeptając przy tym cicho „yosh! gambatte!” (zagrzewający do boju okrzyk).

W sporym kontraście do tego są Stany Zjednoczone, gdzie otyłość stała się niemalże powszechnie akceptowanym faktem. „Z medycznego punktu widzenia większość osób się zgadza, że ten trend jest niebezpieczny, gdyż prowadzi w prostej linii do cukrzycy, raka i innych chorób. Ale z psychologicznego punktu widzenia może dostarczać ulgi, gdyż człowiek zdaje sobie sprawę że nie jest jedyną osobą dźwigającą dodatkowe kilogramy”.

Amerykanie podchodzą więc do sprawy bezstresowo, kierując się głosem większości. Wygodniccy jak zawsze. Problem się zaczyna, gdy chcemy skorzystać z autobusu, a taki wieloryb po opuszczeniu zada zajmuje siedzenia przewidziane dla trzech osób. Nic dziwnego, że większość obywateli USA jeździ własnymi samochodami.

Ameryka zaczyna tonąć w tłuszczu. Dosłownie.

Kiedy w Stanach ludzie akceptują otyłość w Japonii bycie fit stał się wręcz stylem życia. Coraz więcej sklepów z ubraniami dla młodych kobiet ma w ofercie mniejsze niż wcześniej rozmiary ubrań. W aptekach doskonale sprzedają się suplementy diety i różne preparaty odchudzające.

Szokujący jest fakt, że kobiety mające niedowagę nadal katują swoje ciała dietą! Japonki z przychylnością patrzą na amerykańskie gwiazdy filmowe i supermodelki. Anorektyczce aktorki, jak Callista Flockhart („Ally McBeal”) czy modelka Kate Moss są modelowymi postaciami dla wielu młodych Japonek.

YWYxN2VmZjllYSMvVUo3cF92Y1BtdUxFZmRkSFhCeFVoc0RTRkpjPS80eDkyNDoxOTk1eDIxODAvODQweDUzMC9zMy5hbWF6b25hd3MuY29tL3BvbGljeW1pYy1pbWFnZXMvMzFkNzllOTQyNWUzNWU3NjlmNTVmM2Y0NDE0NTAzNDllZjQ4MWYyZDJiODdkNzNhZDE0ODYxMDcwMWRjZDJkOS5qcGc=

Zachodni model życia nie wychodzi jednak mieszkańcom Kraju Kwitnącej Wiśni na dobre. Otyłość puka również do drzwi japońskich domów i coraz większy odsetek osób ma problemy z nadwagą. W kraju z największą statystyczną długością życia na świecie przyjęły się amerykańskie diety i menu, a tradycyjne potrawy często spychane są na bok. Coraz częściej słyszy się, że ktoś jest „metabo”, czyli ma znaczną nadwagę. Nadal jednak tylko 3.5% japońskiej populacji jest otyłe, co przy ponad 30% otyłych amerykanów wydaje się być niezwykle nisko.

„Nie wiem jak długo jeszcze Japonia będzie słynąć z długowieczności” – stwierdza Yukio Yamori, lekarz zajmujący się chorobami serca. „Jeśli zmienią się nawyki żywieniowe, to skróci się średnia życia, co obecnie już można zaobserwować u wielu osób”. Mam jednak szczerą nadzieje, że męska część Japonii weźmie dobre wzorce z tak sympatycznych krajów jak nasz, gdzie facet potrafi docenić, gdy kobieta ma więcej kochanego ciałka do przytulania.

32 Japanese_cuisine shutterstock_6142846 soup-curry-kobo-hirihiri

article-1268752-094C660E000005DC-979_468x286 hamburgerr

17 thoughts on “Jak postrzegana jest otyłość w Japonii?

  1. Ciekawy artykuł. Ale przesadzasz. Pierwszy raz słyszę o takim traktowaniu kobiet i naprawdę szczerze wątpię, że tak jest w rzeczywistości (na pewno nie w takiej skali).

    Jeśli chodzi o te zbrodnicze 45 kilo. Przy wzroście 170cm, który to jest dość powszechny na Zachodzie, to jest waga warta anorektyczki. Ale Japonki są przecież dużo mniejsze. 155cm, to taka średnia. I naprawdę, jak przypomnę sobie moje koleżanki (przykład – jedna z nich, 162cm, Polka, daleko jej do zapadniętej klatki piersiowej i anoreksji – 49kg), to nie widzę w tym żadnej zdrodni.
    Idąc dalej – Europejki, czy Amerykanki, w każdym razie kobiety białe, zawsze, ale to zawsze wyglądają na większe w oczach Japończyków (i starsze). Są wyższe, mają szersze biodra, czy ki czort – wrażenie jest takie, że są większe. Zresztą trzeba by zapytać tej Julii, ile ma wzrostu – jeśli 155cm, to rzeczywiście docinki mogą być uzasadnione;)

    Owszem, jest u nich kult szczupłości (kultem anoreksji tego nie nazwę). Ale to dość zrozumiałe: Skoro od zawsze ludzie byli tam szczupli, to taki wzorzec się przyjął. Uważam, że to USA jest bardziej chore pod tym względem, niemalże wynosząc na piedestał puszystych. Nie przesadzałbym też z pogonią młodych dziewczyn za zrzucaniem wagi. Jest on wg mnie tak samo rozpowszechniony, jak i „u nas” – zawsze się znajdzie grupa dziewczyn, które mają kompleks i zawsze będą za grube.

    Natomiast fitness? Bardzo dobrze! Tyje się (oprócz złej diety) z powodu braku ruchu! Prędzej nam trzeba wbić do łba, że tylko siedzimy, grzejemy tyłki przy pizzy, czy innym syfie i potem lamentujemy, bo brzuch rośnie. A nie robić wielkie oczy z wyrazem twarzy opisującym spotkanie z UFO, na wieść o większej dbałości o siebie.

    Dieta japońska – z tego, co wiem – nie jest spychana na bok. Przez 60 lat nie została zepchnięta, teraz raczej to już nie nastąpi. Owszem, odsetek ludzi otyłych może się zwiększyć, wszak świat się globalizuje, ale nawyki żywieniowe jest zmienić bardzo trudno. Zwłaszcza w kraju o takich tradycjach, gdzie jedzenie odgrywa dużo większą rolę, niż tylko zapychadło żołądka. Filmik za to bardzo ciekawy, tylko zabawny to on nie jest:)

    Polubienie

  2. Witaj Ameryko! Nie tylko otyłośc jest dziedzictwem USA, ale rowniez tryb zycia ‚fitness’ – ktory tak w Japonii kwitnie. Co ciekawe, Japonczycy wszystko co przybyło z USA przyjmują w skali makro i z zbyt wielką przesadą. Pozostaje tylko zapytac – kiedy ten kraj ochłonie po ‚amerykanizacji’ i zacznie bardziej analizowac, to, co przyjmuje z zachodu.

    Polubienie

  3. Właśnie z tym się nie zgadzam. Japończycy dużo bardziej zachowują swoją kulturę, niż np. my. Panuje jakiś dziwny stereotyp, że Japonia jest zamerykanizowana na potęgę, a potem, co ktoś jedzie, to jest na innej planecie. Owszem, globalizacja postępuje, ale w stosunku do Kraju Kwitnącej Wiśni to zjawisko jest zbyt wyolbrzymione.

    Polubienie

  4. Japonia faktycznie traci swoją integralność pod wpływem zachodnich wzorców – to oczywiście mój subiektywny punkt widzenia. Tradycja jest tam silnie zakorzeniona, bo kraj został otwarty nieco ponad 100 lat temu. Nowe pokolenie jednak wychowuje się już w innych realiach i nie kontynuuje tak zaciekle jak rodzice typowego Japońskiego lifestyle (popatrz choćby na naszego wspólnego znajomego). A tutaj link do jednej ze stron poruszających ten ciekawy temat, na której się wzorowałem:

    http://www.slashfood.com/2006/03/09/obesity-in-japan-linked-to-diet-changes/

    A tu kolejny ciekawy tekst:

    http://www.guardian.co.uk/world/2006/mar/02/japan.justinmccurry

    A jak Wy uważacie? Czy Japonia zdoła zachować swoją kulturową integralność i wytrzymać nacisk ze strony zachodniej popkultury i lifestyle’u?

    Polubienie

  5. Yuenpl jest trochę inaczej – roczniki ’90+ są wręcz zapatrzone w kulturę zachodu co najbardziej widać po subkulturach hiphopowych i clubbingowych. Podobieństwo widać tak w ubiorze jak i zachowaniu (vide coraz mniejsze przywiązanie do dziedzictwa kulturowego i charakterystyczny dla amerykańskiego społeczeństwa nihilizm) a postępująca amerykanizacja jak widać zbiera srogie żniwo. Sam nieraz spotkałem się z opinią, że wiem więcej o ich kraju niż oni sami i wcale bym się nie zdziwił gdyby za dwie, trzy dekady „prawdziwymi Japończykami” byli właśnie gaijini, którzy mieszkają w tym kraju z wyboru a nie przymusu.

    Czy u nas jest podobnie? Nie jednakże nie ze względu na niechęć do zmian czy brak owczego pędu a z powodu bardziej prozaicznego – finansów. W przypadku Polski wszelkiej maści trendy podlegają tylko częściowej asymilacji z racji niezbyt zamożnego społeczeństwa.
    Jak widać średniej klasy stopa życiowa i PKB są dla nas w pewnym stopniu zbawienne.

    Polubienie

  6. Dzięki za linki. Mówiąc, że się nie zgadzam, nie neguję całkowicie tych zjawisk, o których piszesz. Uważam tylko, że przesadzasz. Sam napisałeś – podczas pobytu w Japonii widziałeś jedną otyłą osobę.

    Owszem, Japonia traci swoje dawne tradycje, ale – powiedzmy szczerze – jaki (rozwinięty) kraj nie? W Europie już dawno ludzie odwrócili się plecami do większej części swojej spuścizny kulturowej. Oczywiście Japonia wymaga zastosowania innych kategorii; nie zmieniała się sama z siebie i powoli, tylko pod wpływem zachodu i nagle, jednak wciąż tradycja tam jest relatywnie silna. Trzeba też zadać pytanie – gdzie jest granica pomiędzy „przejęte z Zachodu”, a „wywodzące się z Zachodu”. Można podać mnóstwo przykładów rzeczy, które pozornie wydają się zamerykanizowaniem, a przy bliższym przyjrzeniu się okazują się być czymś, co tylko Japończycy mogli wymyślić.

    Popatrzmy trochę szerzej – zawsze w historii, kiedy dwie kultury się spotykały i nawiązywały kontakty, następowała kreolizacja, bądź wywierały na siebie jakiś wpływ. Japonia szczerze powiedziawszy większość swojej dotychczasowej kultury bazowała na wzorcach chińskich. Jednak czy dzisiejsza (tradycyjna) kultura Japonii przypomina w czymś chińską? Tak sobie. Dlatego jestem przekonany, że „amerykanizacja” Japonii, to dość odważny pogląd. Przez ostatnie 60 lat, będąc pod silnym wpływem kultury Wielkiego Sama, potrafiła zachować swoją odrębność. I jestem pewien, że zachowa.

    Skoro mówisz o naszym wspólnym znajomym. Czy pomimo tego, że jest on niesamowicie zeuropeizowany, że w Japonii czuje się źle i że wszyscy mówią, że jest zaprzeczeniem Japończyka, nie spotykamy się często z tym, że jest inny, inaczej reaguje na daną sytuację, czy inaczej postrzega świat? Ja często.

    Wzrost liczby ludzi otyłych, to problem każdego rozwiniętego państwa. Coraz mniejszy udział w naszym życiu ma wysiłek fizyczny, jemy coraz więcej mięsa, do tego jeszcze – niestety – nastała moda na tzw. junky food. Konsekwencja tego może być tylko jedna i widać to w USA i w Zachodniej Europie. Jednak w stosunku do Japonii zauważyć trzeba dwie rzeczy. Po pierwsze, wciąż odsetek ludzi otyłych jest (w porównaniu) bardzo niski, a już w kraju panuje panika, prowadzone są wysiłki, aby wyedukować ludzi, co niesie ze sobą złe jedzenie. Po drugie – na przykładzie Europy – nawet pomimo dominacji Amerykańskiego stylu żywienia, każdy kraj (przynajmniej ogromna większość) zachował swoją kuchnię i nawyki żywieniowe. W Japonii te nawyki doprowadziły do czołówki w rankingach zdrowia i długości życia. Więc nawet, jeśli junky food zajmie część dotychczasowego jedzenia, to i tak efekt będzie dużo łagodniejszy.

    Polubienie

  7. Jednym z moich największych „zdziwień” była właśnie płytkość (powierzchowność) japońskiej amerykanizacji. Muzyka, seriale, humor z jednej strony i jedzenie z drugiej. Nawet przy tej ilości McDonaldów i tak niskich cenach – tak jak powiedziała pani w filmie powyżej, Japończyk je 3-4 razy bardziej różnorodnie niż mieszkaniec Zachodu i ja się podłączam pod opinię, że westernizacja kuchni ma miejsce, lecz w stopniu zdrowym. Pani na zebraniu w przedszkolu upomniała kiedyś rodziców o brak szacunku dla dziecka. Okazało się, że podczas porannych rozmów jedno dziecko pochwaliło się zjedzeniem w weekend hamburgera…

    Wczoraj odbyła się impreza względnie młodych ludzi 25-35, którą organizowałem. Zaproponowałem na mailing liście zachodnią restaurację (choć raz, dla odmiany), ale pomysł został dosłownie masowo storpedowany, że jest zbyt duże prawdopodobieństwo, że komuś nie będzie smakowało, albo że będzie ciężkie, że niektórzy nie lubią pewnych przypraw i dlaczego nie zwykła „izakaya”, przecież każda daje coś innego i różnorodność jest.

    Przez ostatnie 7 lat uczestniczę w dorocznych imprezach – powitaniach, pożegnaniach, rozpoczęciach, przynajmniej sześć imprez w roku i na te 42 razy byliśmy dwa razy w restauracji „międzynarodowej”, dwa razy we włoskiej (pizza i spaghetti), ze 4 razy w chińskiej. Reszta to były restauracje japońskie. Tak samo jest z wycieczkami. Gorące źródła nie poprzedzone tradycyjną strawą (http://tnij.org/asagohan)? Chyba nie da się tego wyobrazić. I nie mówię o emerytach, ale studentach starszych lat.

    PS: Wprawdzie pytanie „przytyłeś?” jest OK, ale tak jak u nas – między znajomymi tej samej płci. Nigdy nie słyszałem, żeby w Japonii mężczyzna zadał to pytanie kobiecie. Pachnie przesadyzmem 😉

    Polubienie

  8. Tak w ramach uzupełnienia dorzucam wszystkim zainteresowanym ciekawe reklamówki Japońskiego McDonalda. Doskonale ilustrują, w jaki sposób Wujek Sam próbuje zdobyć rząd dusz nastoletnich Japończyków.

    Nie zrobi tego za pomocą śmiesznego klauna, więc Roland częściowo musiał odejść (dalej pojawia się w reklamówkach skierowanych do najmłodszych). Oto dwie fajne reklamy z Rolandem „Shibuya Version”.

    http://www.youtube.com/watch?v=xgO-u83Os_I&feature=related

    Wersja „boy” z dumnie stojącym samozwańczym oresama (kadr z pomidorkami jest priceless)

    http://www.youtube.com/watch?v=_UKLncvGxQ8

    Wersja „girl”. Całkiem fajna ta mrs. hamburger:)

    Polubienie

  9. A ja odpowiem z wlasnego doswiadczenie raczej o otylych Holendrach – tu furore robi bardzo chuda sympatyczna blondynka niejaka Sonja Bakker i jej seria ksiazek o zdrowym odzywianiu – a raczej diecie polegajacej na zbilansowanym odzywianiu sie . Dlaczego jest to az tak popularne? Wyobrazcie sobie ze dieta przecietnych mlodych Holendrow nie polega bynajmniej na jedzeniu z McDonalda lecz na „rodzimych”przysmakach – biale pieczywo z pindakaas(maslem orzechowym) i hagelslag(wiorki czekoladowe) to potega inny zestaw do pieczywa to oslawiony apelstroop (bardzo gesty syrop z jablek) lub pasta czekoladowa ( nie wymienie marki) no i jak tu schudnac? A dodatkowo tradycyjne jedzenie to stapot tlista kilebasa z pure ziemniaczanym i kiszona kapusta- taki misz masz… naprawde brzmi to okropnie i tak smakuje:P Alternatywa sa dania kuchni marokanskiej i indonezyjskiej ale i tu spotkamy cala mase kalorii jak slynne sate- sos orzechowy… A jaki to ma zwiazek z Japonczykami? Spotkalam ich tu wielu i naprawde duzo im brakuje do okreslenia szczuply… no coz co kraj to obyczaj io tak naprawde chyba odstepstwa od trtadycji nie sa jedyna przyczyna otylosci… lecz zle nawyki zywieniowe i kwestia slabej woli oraz brak ruchu ( wiem co pisze sama schudlam przez ostatnie kilka miesiecy ok 20 kg) pozdrawiam cieplo z Amsterdamu

    Polubienie

  10. a zapomnialam dodac slynnych frytek z majonezem ( no coz skleroza nie boli i sorki za dubelt Mazz) ale w Pulpfiction nie klamali – dla odmiany mozna zamowic haringa z piklami i cebulka(sledzie inne niz te polskie)- prosto z budki lub oorlg patat( frytki z sosem sate-orzechowym , cebulka i majonezem.. smakuje lepiej niz z samym majo ale bomba kaloryczna podwojna…. to tak na marginesie

    Polubienie

  11. Fakt – kobiety w japonii są traktowane „gorzej” niż mężczyzni, jednak Ty o wiele przesadzasz ;).
    Mam przyjaciół mieszkających w japonii, sama siedzę na japonistyce i wiem jakie tam są zwyczaje.
    Możliwe, że chodziło ci o opinię nastolatków, którzy bądź co bądź (szczególnie StreetBoye) są porypani xd

    Polubienie

  12. Japonki, tak jak i Europejki, jeszcze niedawo byly znacznie grubsze niz obecnie. Obejrzyjcie np. film Kurosawy „Pietno zycia” z 1952, zobaczycie WYLACZNIE puculowate dziewczeta i kobiety.

    Szczuplosc posunieta do granic absurdu jest symptomem naszych czasow. Z drugiej strony pojawia sie monstrualna otylosc. Normalna firgura kobiety nie jest tak szczupla jak obecnie lansuje ja moda.

    Polubione przez 1 osoba

  13. Sporo czasu minęło od zamieszczenie powyższego posta i większości komentarzy, jednak dodam i swój.

    Gdy po kłopotach zdrowotnych, skutkujących m.in. „zapadniętym” wyglądem twarzy, z radością wróciłam do normalnego, zdrowego wyglądu, w sam raz na 56kg przy 170cm, siostra mojego japońskiego męża – o dekadę starsza i „zasuszona” (bez złośliwości, takie porównanie) – zrobiła wielkie halo na widok mojej pełnej (nareszcie) twarzy. To jedyny przypadek, na każdy kolejny, niezależnie od autora, jestem gotowa odpowiedzieć tak samo, wcale nie siląc się na ugrzecznienie: że lepiej wyglądać zdrowo niż jak szkieletor . A osławiona uprzejmość Japończyków jest w pewnym stopniu legendą, więc kto wie, może to nie był jedyny raz.
    Po drugie – Mój mąż ko
    mplementuje moje niejapońskie części ciała. Jeśli to prawda, że inni Japończycy czynią przytyki nawet już ponad miarę chudym Japonkom, to dostrzegam dużą niekonsekwencję: kobitki z kurzymi klatkami są dla nich wciąż za grube, a przecież aż w oczy razi mnogość billboardów, okładek itd. z kreskówkowymi postaciami lal o wiadomych częściach ciała napompowanych do rozmiarów wręcz absurdalnych. Nie da się mieć 2 w 1, Japanese morons.

    Po trzecie: Japończyków o „ponadwadze” jest naprawdę sporo, niezależnie od płci i wieku. Część z nich, być może, boryka się np. z cukrzycą. Lecz widać też niemało pulchnych osób w kolejkach do Makudonarudo, tak że tego.

    To tyle uwag z mojej strony, tak dla uzupełnienia.

    Polubienie

  14. Japończycy to przede wszystkim rasa „mała” w każdym tego słowa znaczeniu. Oni są niscy, ich kości są cienkie, krótkie, ich buzie są krągłe i „milusie” (no, może poza ostrym spojrzeniem jak z pod brzytwy), noszą malutkie ciuszki i mieszkają w malutkich mieszkankach. Przypominają mi trochę mrówki : małe, zgrabne i pracowite. No ale niestety, mrówki chodzą sznurem, jedno za drugim, niczym się nie wyróżniając.
    Wracając do kwestji wagi, ich „podściółka” tłuszczowa pod skórą (sor za nieprofesjonalne określenia) jest jakby grubsza niż u nas (może to ta wspanialsza i bogatsza dieta?) dlatego optymalnie są bardziej „miękcy” co kojarzy się z puszystością, niż kościści . Może to jest motorem napędzającym ich myśli na bycie kościstym , chudszym, doskonalszym, wyszlifowanym…

    Osobiście nie rozumiem tej ich pogoni za kościami, ale każdy ma jakieś wiatraki z którymi walczy.

    Polubienie

  15. Mam chlopaka japończyka i jakoś jeszcze nigdy mi tak nie powiedział. mam 175cm wzrostu i waze 55kg. uważam, ze jest to trochę przesadzone. koleżanki z japonii, których dawno nie widziałam też się tak nie witają. zresztą,.ktoś może być otyly z powodów genetyki..ale czy to jest powód do docinkow? na pewno nie. dla mnie.jest to kwestia kultury.

    Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s