Kolejna interesująca kontrybucja w stronę stereotypowego postrzegania obcokrajowców w Japonii wypływa prosto z małego sklepu z kostiumami i gadgetami w mieście Nagoya. Wynalazek o nazwie „Gaijin San” czyli „Pan Obcokrajowiec” daje mocno do myślenia, ale biorąc pod uwagę jednolitość etniczną w Japonii można sobie wyjaśnić podobny patrzenia na ludzi spoza wysp. Bardziej wrażliwi ludzie z zachodu mogą się jednak poczuć tym urażeni. Czy faktycznie obcokrajowcy przerażają mieszkańców wysp japońskich?
Nie wydaje mi się, by Japończycy nie darzyli sympatią obcokrajowców. Tutaj bardziej przeważa kwestia tego, że mieszkańcy ojczyzny samurajów czują się inni od ludzi spoza wysp i jest to często dwubiegunowe wrażenie. Nie traktują przybysza jak istoty z innej planety, bardziej jak kogoś innego, spoza istniejącego systemu wartości.
Chcesz wyglądać jak obcokrajowiec? Nic prostszego! Kup i załóż jedną z dostępnych w sklepach zabawek, a będzie niezły ubaw. W komplecie m.in. krzaczaste brwi, niebieskie oczy i wielgachny nos!
Podpowiedź tkwi również w samym języku, a w szczególności różnicy pomiędzy słowami uchi („wewnątrz”) oraz soto („na zewnątrz”; pisany zresztą jednym ze znaków kanji, składających się na wyraz gaijin”). W Japonii oczywiście znane są przypadki ksenofobii w stosunku do cudzoziemców, ale jest to bardziej wyjątek, niż reguła.
Ci dziwni obcokrajowcy..
Mam również wrażenie, że Japończycy nie są tak wrażliwy na punkcie rasizmu, jak ludzie z zachodu. Pewnie dlatego dużo łatwiej przychodzi im żartowanie z kwestii etnicznych, gdyż sami nie są na tym punkcie przeczuleni. Prawie 98% populacji Japonii, to rdzenni Japończycy, więc trudno oczekiwać od nich politycznej poprawności i zrozumienia prawideł rządzących etnicznie zdywersyfikowanymi społeczeństwami w krajach zachodu.
Czasem ludzie z Japonii nawet nie zdają sobie sprawy, że mogą być obraźliwi w stosunku do przyjezdnych. Jednak przeważająca część społeczeństwa akceptuje obcokrajowców, oczywiście do pewnego stopnia. Nie wydaje mi się, żeby niektóre ekscesy obcokrajowców, jak choćby pewien łysy idiota kąpiący się w sadzawce pałacu cesarskiego w Tokio, były odbierane pozytywnie.
Nipponjin San – czyli jak zrobić z siebie Japończyka powinno być na półce obok. Kup mi Mazzi jak tam będziesz. Z góry dzięki!
PolubieniePolubienie
no no zaczynasz mnie przerazac a juz sie cieszylam ze zobacze kwiat kwitnacych wisni teraz czas zapisac sie na jakies lekcje sztuk walki zamiaqst na lekcje jezyka… bo najlepsza samoobrona to ta przez atak …chyba…
PolubieniePolubienie