W dzieciństwie codziennie o siódmej wieczór siadaliśmy przed telewizorem, by śledzić kolejne odcinki przygód Reksia, podróżujących przez świat Bolka i Lolka, czy wpadających wiecznie w kłopoty siostrzeńców kaczora Donalda. Pojawienie się u nas Japońskiej animacji zmieniło na zawsze sposób, w jaki patrzy się na kreskówki. Nie odbyło się to bez kontrowersji i głosów oburzenia, ale w perspektywie lat można powiedzieć, że krytyka okazała się być bezzasadna. Jak na tamte czasy wiele pruderyjnych osób szokował widok chłopca biegającego za prześwitującymi spod spódniczek białymi majteczkami (Dashu Kappei aka „Gigi”), czy śledzenie bezlitosnej walki o losy zaatakowanej przez kosmicznych najeźdźców Ziemi (Daimos). To było jednak tylko preludium do tego, co wydarzyło się później.
Ten straszny „dżemder”
Największym przełomem dla mnie i wielu innych miłośników animacji okazał się być serial o przygodach drużyny nastoletnich dziewczyn – wojowniczek. W patriarchalnej rzeczywistości gdzie role poszczególnych płci są ustalone, nie ma miejsca na odstępstwa od ustalonego porządku. Chłopcy mają bawić się klockami i samochodzikami, a dziewczynki powinny bawić się lalkami i bawić się w dom. Po długich latach komunizmu, gdzie płciowe stereotypy były na porządku dziennym, grupa młodych kobiet gotowych walczyć za wszelką cenę o dobro swoich bliskich, stanowiła duże novum. Sailor Moon nie tylko budowało silne emocje, ale też odmieniło życie wielu osób na całym świecie. Wielu zainteresowało kulturą Japonii i stało się przyczynkiem do studiowania japonistyki. Przyczyniło się do zbudowania fundamentów fandomu manga i anime, które do dzisiaj zrzesza pasjonatów japońskiej animacji. Przede wszystkim jednak otworzyło nas na zupełnie nowy świat animacji i koncepty nieistniejące do tej pory w polskich serialach dla dzieci i młodzieży.
Fani serii „Sailor Moon” pozują do wspólnego zdjęcia na jednym z konwentów
Miłość przyszła znienacka
Od lat karmieni przygodami kreskówkowych postaci z wytwórni Se-ma-for nie byliśmy przygotowani na sceny dramatycznych poświęceń głównych bohaterów. W Sailor Moon twórcy anime idą nawet o krok dalej i uśmiercają bohaterki. Wiele z tych wątków zostało ocenzurowanych, ale w przypadku Polski ingerencja była dużo mniejsza, niż odbyło się to w USA, gdzie serial poddano intensywnym przeróbkom i zmieniono wiele istotnych dla fabuły faktów. Szybko zakochaliśmy się w drużynie nastoletnich wojowniczek, a śledząc ich losy wiele osób zainteresowało się też miejscem rozgrywającej się akcji, czyli Japonią. Patrzyliśmy na codzienne życie uczennic szkoły średniej w odległym kraju, jedzących nieznane nam smakołyki, a czas po lekcjach spędzających w salonach gier wideo, czy świątyniach szinto.
Seria doczekała się wielu amatorskich kontynuacji, tworzonych przez wiernych fanów i umieszczanych najczęściej w serwisie YouTube. Powstał nawet amatorski film live action, stworzony przez grupę amerykańskich fanów.
Naoko, czyli matka „czarodziejek”
Trudno szukać w serii Sailor Moon wyższych idei i mimo całej nostalgii trzeba też patrzeć na nią krytycznym okiem W końcu nawet sama autorka nie zdawała sobie sprawy, jak bardzo popularna się stanie stworzona przez nią historia. Naoko Takeuchi nigdy nie powtórzyła sukcesu swojej sztandarowej serii, a „Sailor Moon” jest nadal jej opus magnum, czyli dziełem życia. Mająca prawie pięćdziesiąt lat rysowniczka spełnia się jako żona i matka, od czasu do czasu próbując zaistnieć ponownie w branży, co do tej pory nie do końca się udawało. Sailor Moon odniosło sukces, bo nawet na japońskim rynku stanowiło zupełnie nową jakość, łącząc ze sobą pomyślnie kilka istniejących pomysłów.
Autorka mangi: Naoko Takeuchi
Seria miała również prywatny charakter, a sama autorka ze śmiechem przyznaje, że dzieli wiele wspólnych cech z główną bohaterką mangi, Usagi Tsukino. Rysowniczka przemyciła do niej wiele faktów ze swojego życia, jak nawiązania do swojej prawdziwej rodziny (jej rodzice i młodszy brat noszą te same imiona, co familia Usagi). Takeuchi jest wielką miłośniczką motoryzacji, a w jej domu w Tokio stoją dwa ukochane modele samochodów: Ferrari i Porshe (stąd samochód Haruki, czyli Sailor Uranus). Jest kolekcjonerką lamp, a jej pasje podzielała jedna z drugoplanowych bohaterek (Hotaru Tomone, czyli Sailor Saturn).
Haruka Tenoh stojąca obok ulubionego samochodu
Szczęśliwy zbieg okoliczności
Niewiele jednak brakowało, a seria by nigdy nie powstała! Pierwotny pomysł Takeuchi był zupełnie inny i chciała stworzyć kolejną historię o dziewczynach walczących z kosmicznymi najeźdźcami. Zainterweniował jej edytor, proponując ubranie bohaterek w ikoniczne, marynarskie mundurki. Tak powstała manga Sailor V, opowiadająca samodzielną historię pierwszej spośród wojowniczek. Gdy pojawiły się plany stworzenia serialy anime, Naoko przerobiła pierwotny koncept dodając cztery nowe bohaterki i w rezultacie otrzymaliśmy nową historię, czyli obecne Sailor Moon. Po długich latach przerwy Naoko w 2012 r. rozpoczęła pracę nad reedycją oryginalnej mangi z okazji dwudziestopięciolecia marki. Obecnie uczestniczy też przy produkcji nowego serialu anime. Ku zaskoczeniu wszystkich kolejna animacja nie jest remakiem klasycznej serii, ale wierną adaptacją oryginalnej mangi.
Pierwszy oficjalny artwork z nadchodzącej serii anime
Nowa seria anime
W marcu b.r. ujawniono w końcu nazwę nowej serii, którą nazwano „Pretty Guardian Sailor Moon Crystal”. Produkcją zajmuje się studio Toei Animation, a seria ma wiernie oddawać klimat mangi. Na razie upubliczniono tylko jeden promocyjny art, ale styl rysunku przypomina oryginalne prace autorki. Pracujący nad serią animatorzy w wywiadzie dla lokalnego magazynu przyznają, że stosowane przez nich techniki artystyczne przypominają kreskę Takeuchi i obiecują, że efekt końcowy zaskoczy wszystkich fanów. Spodziewajcie się więc charakterystycznych dla artystki, przenikających się nawzajem kształtów i mocno zmienionych kostiumów głównych bohaterek. Usagi wygląda olśniewająco z rozwianymi na wszystkie strony włosami, zupełnie jak na oryginalnych ilustracjach Takeuchi.
Oryginalne anime skierowane było w stronę najmłodszych, ale tym razem twórcy celują również w grupę dawnych fanów. Serial nie będzie emitowany w japońskiej telewizji, a za pośrednictwem jednego z serwisów oferujących internetowe wideo (Nico Nico Douga – japońska odpowiedź na YouTube). Pozwala to na większą swobodę w tworzeniu fabuły, a sama manga jest dużo poważniejsza, niż jej adaptacja anime z lat 90. Bohaterki wyglądają dużo doroślej, a różnią się też ich osobowości. Znana z mangi Sailor Mars jest chłodna i poważniejsza od swojej odpowiedniczki w serialu anime. Obiekt uczuć głównej bohaterki, Mamoru Chiba, w serialu anime był studentem uniwersytetu, gdy w oryginale jest nadal uczniem szkoły średniej. To tylko drobne różnice, ale podobnych elementów jest więcej i z pewnością zaskoczą osoby, które nie miały styczności z oryginalną mangą.
O czym tym razem?
Od strony historii, nowe anime z pewnością nikogo nie zaskoczy. Fabuła nowej serii skupia się na postaci Usagi Tsukino i jej misji zebrania legendarnych wojowniczek, odnalezieniu księżniczki, legendarnego srebrnego kryształu i przeciwstawieniu się zagrażającemu światu Królestwu Ciemności. Fabuła ze wszech miar znana, ale jednak można spodziewać się niespodzianek, co udowodniła już telewizyjna seria live action z 2008 r. Pretty Soldier Sailor Moon Crystal zadebiutuje w internecie już w lipcu bieżącego roku i ma być dostępne na całym świecie.
Autor bloga z Luną 🙂
Akcja promocyjna w Japonii
Tymczasem w Japonii nadal trwa akcja promocyjna z okazji jubileuszu serii, co zaowocowało pojawieniem się masy gadżetów w sklepach. Jedną z ciekawostek jest płyta cd z coverami piosenek z klasycznej serii, w tym nowej wersji „Moonlight Densetsu” w wykonaniu zespołu Momoiro Clover Z. Po wielu latach przerwy na deskach teatru w Tokio można po raz kolejny obejrzeć musicalową adaptację przygód czarodziejek. Musicalowa adaptacja cieszyła się dawniej ogromną popularnością i fani z ożywieniem zareagowali na powrót przedstawienia, a bilety wyprzedano praktycznie „na pniu”.
Plakat promujący nowy album CD z coverami muzyki z „Czarodziejek”
W sklepach zaroiło się od nowych gadżetów upamiętniających legendarną serię, choć poza typowymi zabawkami dla małych dziewczynek, znalazły się też produkty przeznaczone dla starszych fanów. Sprzedawane w Japonii gadżety nie pozostawiają wątpliwości, że twórcy opierają reklamę na nostalgii. To dobrze wyjaśnia obecność w sprzedaży markowych towarów skierowanych w stronę dorosłych, jak inspirowana serią kolekcja bielizny firmy Peach John, czy śliczne figurki reprezentujące główne bohaterki. Na chwile obecną trudno powiedzieć, czy nowa seria spełni pokładane w niej oczekiwania, ale wszystko wskazuje na to, że się nie zawiedziemy!
Poczytaj więcej na temat powrotu czarodziejek w kolejnym artykule na temat tej kultowej serii.
Zapraszam również do artykułu na temat telewizyjnej ekranizacji serii Sailor Moon, wydanej w Japonii przed kilku laty i zobaczenia, jak wyglądają czarodziejki w wersji aktorskiej.
Pingback: Powrót Sailor Moon: 2013 rokiem Czarodziejek! | Podróże po świecie – Mazzi.pl
Dzięki za ważne info 🙂 W końcu jakieś konkretne informacje 🙂 Cieszę się, że Anime będzie dostępne w sieci, dzięki czemu wszyscy fani będą mogli zobaczyć je w tym samym czasie 🙂
PolubieniePolubienie
Kurcze sledze cie od dawien dawna w sumie to od twojego ostatniego wpisu na temat sailor moon ale to mnie podnioslo na duchu. Anime make it come back…
PolubieniePolubienie
Czarodziejki rządzą! Świetny wpis i wspaniały blog, na który trafiłam przypadkiem, a nie mogę przestać czytać – ani wyjść z podziwu nad ilością wiedzy i zorientowaniem w temacie Autora. Pozdrawiam serdecznie!
PolubieniePolubienie
Tak. Blog jest dobry. Obserwuje go sporadycznie od bodajże dwóch, trzech lat, głównie za sprawą fanowskiego projektu, jakim jest Sailor Moon Sacrifice wspomnianego przez autora bloga. Jego znajomość kultury japońskiej i fakt, iż mieszka on w Kraju Kwitnącej Wiśni być może będzie istotna dla przyszłości, jeżeli pewne kwestie się rozwiażą. Pozdrawiam.
PolubieniePolubienie