Amerykański prezydent Barrack Obama wyruszył w kolejną podróż do Japonii. Jeden z pierwszych posiłków na japońskiej ziemi znany polityk spożył w legendarnej restauracji „Sukibayashi Jiro”. Obama zjadł lokalny przysmak w towarzystwie japońskiego premiera Shinzo Abe. Dwaj mężowie stanu rozwiązali krawaty, by całe spotkanie miało niezobowiązujący charakter i oddali się w ręce najsłynniejszego w Kraju Kwitnącej Wiśni mistrza sushi. Mimo ogromnej władzy, jaką dzierżą na co dzień, w znanej restauracji to nie oni byli najważniejsi. To zamknięty i rządzący się własnymi prawami świat, w którym 88 letni właściciel jest władcą absolutnym.
Wizyta w Sukibayashi Jiro
Słynna restauracja mieści się w Ginzie, jednej z najbardziej ekskluzywnych dzielnic Tokio. Od wielu lat jest prowadzona przez mistrza Jiro Ono, uważanego za najlepszego w swoim fachu. Sama restauracja otrzymała trzy gwiazdki w przewodniku Michelin – wydawanej od ponad 100 lat książce z regularnie aktualizowanymi rankingami najlepszych restauracji na świecie. Według obowiązującej tam skali trzygwiazdkowe restauracje to miejsca niezwykłe, dla których warto wyruszyć w daleką podróż.
Jiro korzysta ze specjalnie przygotowanego ryżu do sushi, którego temperatura jest utrzymywana na poziomie 36 stopni, czyli typowej ciepłoty ludzkiego ciała. Ryż jest zaprawiany specjalną mieszanką octu i dressingu, wchłanianą do środka w trakcie gotowania. Ocet u Jiro jest lekko słonawy dzięki dodanej do niego naturalnej soli morskiej. Mistrz niechętnie zdradza swoje sekrety, ale pod naciskiem wydawców podzielił się swoją wiedzą na temat sztuki przyrządzania ryby w jednej z kilku wydanych do tej pory książek.
Ciekawe jest to, że restauracja nie korzysta z typowego dla sushi barów menu. Dania są przygotowane w całości przez szefa w ramach kosztującego 30 000 jenów (prawie 900 zł) zestawu wybranych przez niego smakołyków. W Sukibayashi Jiro zwykle serwowane jest 20 gatunków ryb, z czego każda z nich przetrzymywana jest w odpowiedniej temperaturze. Niektóre lepiej smakują, gdy są lekko chłodnawe. Inne doskonale się spożywa w temperaturze pokojowej. Starszemu panu zwykle pomagają w pracy jego uczniowie, ale przy odrobinie szczęścia można zobaczyć, jak leworęczny Jiro we własnej osobie zdecydowanymi ruchami kroi świeżą rybę.
Mimo wysokiej ceny, restauracja cieszy się ogromną popularnością i przyjmuje klientów tylko po uprzedniej rezerwacji. Zwykle czas oczekiwania wynosi nawet do dwóch miesięcy w przód! Nawet planując obiad dużo wcześniej trzeba strategicznie zaplanować, kiedy najlepiej jest się skontaktować z lokalem.
Najlepiej zrobić to pierwszego dnia każdego miesiąca, ale bez pomocy znajomego z Tokio graniczy to z cudem. Linia telefoniczna jest nieustannie zajęta i jeśli ma się pecha, to trzeba czekać kolejny miesiąc, aż otworzą się kolejne wolne terminy. Warto jednak podczas spaceru w Ginzie przespacerować się obok restauracji, bo czasem słynny szef siedzi na zewnątrz lokalu, czytając w trakcie przerwy poranną gazetę.
Nagroda Guinessa dla mistrza Ono – najstarszego kucharza na świecie, który otrzymał trzy gwiazdki od Michelina
Restauracja notuje jeszcze wyższe przychody od czasu emisji wspomnianego wyżej filmu dokumentalnego, który dla wielu podróżników uczynił wizytę w prowadzonym przez staruszka lokalu życiową koniecznością. Wszyscy recenzenci są jednogłośni, że serwowane u Jiro sushi jest unikatowe. Ma doskonały kształt i smak, podkreślony przez stosowany w restauracji oryginalny ocet.
Szef nie przyjmuje zamówień i serwuje dania według własnego uznania, a przeszkadzanie mu w pracy jest uznawane za niegrzeczne. Restauracja jest malutka i ma tylko dwa stoliki dla czterech osób i kilka miejsc przy barze. W sumie jest w stanie pomieścić do 24 osób równocześnie. Atmosfera jest dostojna, przypominająca trochę wizytę w buddyjskiej świątyni, a wszyscy w skupieniu i ciszy pałaszują surową rybę
A jak smakowało Obamie?
Amerykański prezydent spożył serwowany zestaw sushi ze smakiem i po wyjściu z restauracji wyszczerzył się do kamer lokalnej telewizji, chwaląc doskonały smak potrawy. Wspólnie z premierem Abe napili się też sake, co miało pomóc w nawiązaniu bliższej znajomości przed planowanymi na kolejne dni rozmowami na poważniejsze tematy gospodarcze.
Obama spożył tylko połowę z serwowanych dań, ale podziękował za obiad. Jeden z towarzyszących mu członków amerykańskiego rządu wspomniał później, że prezydent był bardzo zadowolony z niezwykłego obiadu i miał okazję porozmawiać w niezobowiązujący sposób na różne tematy.
Kolejnego dnia Obama miał okazję spotkać się osobiście z cesarzem Akihito i cesarzową Michiko w trakcie jego czwartkowej wizyty w pałacu cesarskim w Tokio. Następnie amerykański prezydent udał się do znajdującego się w dzielnicy Odaiba Muzeum Techniki i Innowacji, gdzie m.in. miał okazję stanąć łeb w łeb ze słynnym robotem Asimo i nawet zagrał z nim w piłkę.
Obama jest popularnym zagranicznym politykiem w Japonii, a zabawnym zbiegiem okoliczności jedno z miasteczek na wyspie Honshu nosi nawet jego nazwisko. Obama ma tam statut celebryty i jego wizerunek pomaga w promocji regionu. Ciekawe, czy prezydent przyjmie kiedyś wysyłane od lat zaproszenia i odwiedzi swoich japońskich fanów?
Jiro cieszy się sławą celebryty, a w 2011 r. powstał film dokumentalny w reżyserii Davida Gelba pt. „Jiro Dreams of Sushi”.
Świetny blog! 🙂
PolubieniePolubienie