Młoda Japonka od dawna kryje się w cieniu ze swoim podwójnym życiem. Jej chłopak myśli, że jest sekretarką, ale tak naprawdę Miko pracuje w firmie zatrudniającej profesjonalne uwodzicielki. Agencja pomaga w błyskawiczny sposób zaaranżować rozwód przez wpuszczanie współmałżonka w zastawioną przez nich pułapkę. Jak wyglądają podobna akcja, czemu powstają podobne firmy i z jakimi obowiązkami musi liczyć się zatrudniona w niej ekspertka?
Jak pozbyć się współmałżonka?
W Japonii, jeśli ma się wystarczająco dużo pieniędzy, to wiele problemów można rozwiązać przelewem z konta bankowego. Jeśli chodzi o życie uczuciowe, to możliwości są ogromne. W cichy i skuteczny sposób można się wydostać z toksycznego związku, pozbyć niechcianego współmałżonka, zlecając rozwiązanie sprawy profesjonalistom!
Jedna z licznych agencji pozwoli rozwiązać ten problem bez narażania się na stratę części majątku, dyskretnie zwalając winę na współmałżonka. Pozostanie wtedy tylko odegrać rolę nieszczęśliwej ofiary i wycisnąć z nieświadomego manipulacji partnera/partnerki ostatni grosz!
Do aranżowania małżeńskiej zdrady używa się najnowocześniejszych technologii oraz wsparcia profesjonalnych psychologów. Nie tak dawno temu Japońskie żony ze względów kulturowych miały niewielkie szanse, by po rozwodzie ponownie znaleźć męża. Gospodynie domowe godziły się często na jawne zdrady, obawiając się samotnej starości i trudnej sytuacji materialnej.
W dzisiejszych czasach chcą być szczęśliwe, co podkreśla Hideo Tomiya, właściciel jednej z podobnych firm. Nie potrzebują też wiele, by złożyć w sądzie pozew rozwodowy, co udowodniła ostatnio pewna Japonka, która rozwodzi się z mężem, bo ten nie lubi filmu „Kraina Lodu”(Frozen).
Wzrost liczby rozwodów i nabyta przez Japońskie kobiety odwaga zaowocowały powstaniem wielu agencji. W tym funkcjonującej w Tokio firmy „GNC”. Dyrektor Tomiya założył GNC szesnaście lat temu i obecnie firma ma oddziały w całej Japonii. Agencja świadczy różne usługi, jak bezkrwawa i legalna pomoc w wyeliminowaniu z życia ciążącego nam współmałżonka.
Dodatkowo firma udziela wsparcia w pozbywaniu się uciążliwych stalkerów, rozwiązywaniu problemów z przemocą domową, czy sprawami o napastowanie seksualne. W ciągu pierwszego roku działalności GNC rozwiązało z powodzeniem aż dwa tysiące różnych spraw.
Sprawa pana A. czyli firma w akcji!
Jednym wielu z takich przypadków jest sprawa niewiernego pana A. Wszystko zaczyna się o 3:30 po południu. Pan A stoi na zewnątrz banku w gwarnej części Tokijskiej dzielnicy Ikebukuro, czekając na swoją randkę.Uśmiecha się, gdy atrakcyjna kobieta pojawia się obok niego w wyzywających butach na wysokich obcasach.
Kyoko (20 lat) jest o polowe młodsza od pana A i ma piękne, spływające na ramiona, kruczoczarne włosy. Zwykle na początek czaruje mężczyzn uśmiechem, lekko rozpinając obcisłą koszulę, by pokazać skrywany tam atut, czyli obfity i kształtny biust.
Z kolei pan A. to łysiejący biznesmen, w eleganckim garniturze i okularach o grubych szkłach. Po raz pierwszy pan A. spotkał Kyoko na ulicy, gdy „przypadkowo” spytała się o drogę. Kilka dni później, gdy sytuacja się powtórzyła, chichocząc wymienili się numerami telefonu. Od tego czasu regularnie wysyłają sobie romantyczne, ale też nie stroniące od drobnych świństewek wiadomości tekstowe.
Kolejnego dnia Kyoko i Pan A. udają się do romantycznej restauracyjki w podziemiach pobliskiego budynku, słynącej z wykwintnej włoskiej kuchni. Jedząc spaghetti pan A. wyciąga z torby prezenty dla swojej pięknej towarzyszki – są to drogie kosmetyki dla kobiet, towary renomowanych firm o wartości rzędu kilkudziesięciu tysięcy jenów.
Kyoko uroczo piszczy na widok pięknie zapakowanych pudełek i posyła mężczyźnie zalotnego buziaka.
„Podoba ci się?” – pyta z niepewnością w głosie pan A.
„Bardzo! A następnym razem przyniesiesz mi pierścionek?” – bez skrępowania odpowiada na jego pytanie urodziwa partnerka.
Dziewczyna nie musi czekać aż tak długo. Około 4:30 para wychodzi z restauracji i udaje do pobliskiego jubilera, gdzie wspólnie oglądają biżuterie. Wychodzą trzymając się za ręce, a na smukłej dłoni młodej Japonki błyszczy już nowy pierścionek z diamentem, prezent od zakochanego Pana A. Przytuleni udają się na pozostałą część popołudnia do północnego Ikebukuro, dzielnicy słynącej z intensywnego życia nocnego.
Przykładowy cennik jednego z tokijskich hoteli miłości.
Tam też znajdują się boczne aleje pełne hoteli miłości o każdej porze dnia i nocy gotowych przyjąć klientów do wynajmowanych na godziny pokoi. O 4:45 para wchodzi do jednego z nich, budynku stylizowanego na arabski zamek z „Baśni z tysiąca i jednej nocy”. Pan A. nie wie, że stąpający im cały czas po piętach mężczyzna z aparatem właśnie zrobił z ukrycia demaskujące go zdjęcie.
O 6:07 wychodzą i udają się w stronę stacji. Pan A. daje swojej kochance soczystego buziaka na pożegnanie. Umawiają się, że następnym razem zabierze ją na randkę w romantyczne miejsce – na przykład do tokijskiego Disneylandu, albo na obiad do ekskluzywnej restauracji w bogatej dzielnicy Ginza.
Pan A. wraca do biura, a wieczorem wraca zrelaksowany do domu, gdzie czeka na niego wiedząca o wszystkim żona. Wałek do ciasta nie idzie w ruch, a na stole w kuchni zamiast pozwu rozwodowego na mężczyznę czeka smaczny, domowy obiad. To by było zbyt proste. Diaboliczna żona z cierpliwością czeka na odpowiednią chwilę, by zrzucić maskę głupiej kury domowej i pokazać swoją prawdziwą twarz.
Pan A. nie ma pojęcia że przez cały dzień obserwowała go drużyna śledzących każdy jego krok profesjonalistów. Zdjęcia zostały wykonane przez szefa firmy, charyzmatycznego pana Tomiya, lubiącego opuszczać duszne biuro by osobiście wykonywać część zleceń. Zatrudniona przez niego agentka miała cały czas przy sobie paczkę papierosów oraz długopis, przedmioty skrywające dwie miniaturowe kamery.
Pan A. jest żonaty od ponad dwudziestu lat. Często bije swoją żonę i od dawna się między nimi nie układa. Ta, za namową przyjaciółki, postanowiła skorzystać z usług firmy i rozwiązać swój problem raz na zawsze.
Kyoko to oczywiście fikcyjne imię sympatycznej Miho. Spotkanie z Panem A. nie było czystym przypadkiem i przeznaczeniem – Japonka jest opłaconą przez firmę agentką, zatrudnioną, by uwodzić mężczyzn.
Cały czas obserwuje ją Shimizu-San, młody mężczyzna z dużą sportową torbą, w której ukryta jest rejestrująca wszystko kamera. W razie potrzeby krzepki Japończyk jest gotów wkroczyć do akcji, by uratować dziewczynę z opresji.
W perspektywie czasu Pan A. zakocha się w Kyoko na tyle, że poprosi żonę o rozwód. Zlecająca wszystko żona będzie wtedy miała wtedy w zanadrzu grubą teczkę, pełną obciążających go materiałów. Sprawa w sądzie będzie już tylko formalnością, a werdykt zapadnie na korzyść zdradzanej kobiety.
Praca, jako uwodzicielka na zlecenie
Kyoko po ukończeniu szkoły zaczęła rozglądać się za pracą. Przypadkiem zobaczyła w telewizji program o kobietach pracujących jako uwodzicielki i postanowiła spróbować swoich szans.
W ciągu kilku lat pracy w agencji wzięła na swoje barki ok. 60 różnych spraw. Zwykle pracuje równolegle nad czterema, a nawet pięcioma sprawami. „Praca jest bardzo ciekawa. Lubie patrzeć na to, do czego są zdolni niektórzy ludzie” – stwierdza atrakcyjna Japonka. „Płacą mi naprawdę dobrze. Nie wszyscy klienci są starsi, bo często trafiają się osoby młode i atrakcyjne.”
Jej praca, co podkreśla właściciel agencji nie jest bynajmniej prostytuowaniem się za pieniądze. Firma nie płaci za seks, a co miesiąc na konto uwodzicielki wpływa stała pensja. W przeliczeniu na złotówki jest to równowartość ok. 15 tys. zł, plus ewentualna premia za pomyślne zakończenie danej sprawy. Czasem zarabia więc nawet do 20 tys. złotych miesięcznie. Gdy sprawa się kończy, dziewczyna błyskawicznie znika z czyjegoś życia.
Tomiya-San planuje otworzyć kolejne biura firmy GNC poza granicami Kraju Kwitnącej Wiśni. „Być może w Wielkiej Brytanii. Ojczyzna Bridget Jones z pewnością będzie chciała skorzystać z naszych usług!” – stwierdza ze śmiechem mężczyzna. Mężczyzna ma tu wiele racji, bo na wyspach Brytyjskich od lat istnieje zapotrzebowanie na ten typ usług.
Nie tylko Japonia
Zdrada jest motorem napędowym wielu dobrze prosperujących firm o istnieniu których przestrzegające przysięgi małżeńskiej osoby nie mają pojęcia. W Wielkiej Brytanii na niewierności biznes robią dwie agencje, “Ace Alibi” oraz “Alibi Agency”, odpłatnie zapewniając klientom wiarygodnie brzmiące usprawiedliwienia na różne okazje.
Wysyłają spreparowane wiadomości na telefon komórkowy, fałszywe listy z zaproszeniami na konferencję, a nawet podszywają się pod recepcję hotelu w którym niby zatrzymuje się klient (“Pana Nowaka nie ma obecnie w pokoju. Czy chciałaby pani zostawić dla niego wiadomość?”).
„Komu alibi komu, bo idę do domu!”
Może się wydawać, że nie ma wielu chętnych na podobne usługi, ale nic bardziej mylnego – w ciągu pierwszego roku istnienia firma “Alibi Agency” otrzymała ponad 10 000 zamówień na ich usługi. Ich konkurencja, “Ace Alibi” zdobyła 1200 stałych klientów w czasie krótszym, niż siedem miesięcy.
Zaskakująca jest też demografia samych kontrahentów, bo prawie 40% nabywców usługi stanowią kobiety. Sami pomysłodawcy firm nie mają sobie nic do zarzucenia, a wręcz uważają, że ich oparte na kłamstwach usługi ratują wiele małżeństw przed rozpadnięciem. Podkreśla to motto firmy “Ace Alibi”, które brzmi: “Dostarczać. Chronić. Zachowywać”.
“Chronimy ludzi przed trudnymi sytuacjami. Czasem, gdy dziennikarze pytają się jak sumienie pozwala mi spać – odpowiadam z uśmiechem, że wysypiam się znakomicie!” – stwierdza Ronnie Brock, nie poczuwający się do winy właściciel dobrze prosperującej “Alibi Agency”.
Na zdjęciach: Reklamy różnych firm w Japonii oferujących różne usługi dla niepewnych wierności swojego małżonka pań.
Taka firma jak GNC jest straszna 😉
PolubieniePolubienie
To już nawet wykracza poza krąg znaczeniowy słowa „zboczone” 🙂
PolubieniePolubienie
hmm w sumie niektóre kobiety, też się zachowują jak drewno, więc wisz 😉
odsuwając jednak żarty na bok… w sumie ciężko pod jakiś paragraf takich ‚lalkowych zboczeńców’ podciągnąć, choć chyba by się przydało. Ot, dla zmotywowania ich by wyszli do ludzi i kogoś tam sobie w końcu znaleźli.
PolubieniePolubienie
Smutne jest to, ze ludzie uciekaja sie do takich rozwiazan, zamiast zadbac o swoje zycie na tyle, zeby byc szczesliwym i w pelni korzystac z zycia
PolubieniePolubienie
Hobby z lalkami jak każde inne 🙂
A firma Miko? Pewnie ma wiele klientów. I coraz więcej wrogów…
PolubieniePolubienie
Wiem, że takie firmy to zło. Wyobraźmy sobie sytuacje inną. Żona ma kochanka i chce sie pozbyć męża, jednak pewnie chce żeby rozwód był z winy męża. Mąż wyczuwa , że jest zdradzany przez żone ale nie ma na to tzw. twardych dowodów. Mąż czuje się poniżony, oszukany ale nie ma dowodów. I teraz wyobraźmy sobie, że tak jak wej opowiesci powyżej, żona wynajmuję taką firmę do uwodznia mężów. Uwodzicielka jest czuła, nie obarczona historią pełną kłótni… no i mimo, że jeszcze resztki miłośći tlą się do niewiernej żony ulega takiej uwodzicielce – no bo jak tutaj nie ulec, skoro taka uwodzicielka jest tak miła i sympatyczna, do tego młodsza a pewnie iładniejsza od żóny – no i ulega predzej czy później. No i mimo , że to żóna pierwsza zdradziła – to jednak rozwód będzie z winy męża bo na niego będą dowody a na żonę nie. Smutne to bardzo.
PolubieniePolubienie
Hej Mazzi!
Ciekawy materiał ale wykorzystanie wizerunku A-chan jest trochę nie na miejscu 🙂
PolubieniePolubienie